sobota, 20 lipca 2024

BÓL

           

 Fizyczny,mentalny,egzystencjalny.Każdy jest przykry i niesie z sobą dozę cierpienia.

 Ból fizyczny jest mechanizmem obronnym,który na przykład ostrzega nas przed kontuzjami dając nam szanse na ochronę naszego organizmu.

 Jeśli chodzi o mnie to w swojej chorobie najbardziej boje się właśnie bólu fizycznego.Ból mentalny towarzyszy mi na codzień.Świadomość,że mam ponad czterdzieści lat,a nic znaczącego w życiu nie osiągnęłem.Takie użalanie się nad sobą jest trochę żenujące,ale czasem po prostu tak mam.Zwłaszcza kiedy porównuje swoją sytuacje życiową do sytuacji moich rówieśników.Kiedy patrzę na ich domy,rodziny,samochody.Porównuje to do mojego życia i jego jednej trzeciej spędzonej w zakładach dla psychicznie chorych.

 Czuje ból kiedy myśle jak przez chorobę i alkohol straciłem miłość mojej pięknej kobiety z którą chciałem układać sobie życie.

 Z drugiej strony kiedy pomyśle sobie ile już w życiu przeszłem.Z ilu krzywych i niebezpiecznych sytuacji wyszedłem  obronną ręką,to myśle sobie że jakaś opatrzność chyba  nademną czuwa.Operacja na mózgu,wada serca,chory kręgosłup.Czasami czuje się jak wrak człowieka.Ale mam wrażenie,że jest chyba jakaś siła,która mnie chroni i sprawia,że dalej ciągnę to moje pogmatwane życie.

 Na początku mojej choroby bałem się,że porwie mnie mafia i będzie mnie torturować.Dzisiaj,po tylu latach brania tabletek i zastrzyków widzę to trochę innaczej.Czasami mam jeszcze takie sytuacje,że czuje się obserwowany albo,że jestem w centrum uwagi „złych ludzi”.Ale teraz wiem,że fachowo to się nazywa „urojenia ksobne” i jest częścią mojej choroby.

 A życie toczy się dalej.Po kolejnym kopie w tyłek od rzeczywistości czasami chciałoby się nie czuć już nic.Być powietrzem,być niczym.Na ból głowy pomoże proszek.A na złamane serce i obolałą dusze? Kiedyś panaceum był alkohol.Pijackie czasy… Nie chce o nich myśleć… Nie chce o nich pamiętać… Chciałbym wyrwać je z pamięci.Halucynacje,ataki szału,próby samobójcze.Świat wizji alkoholowych.Ale przynajmniej nie bolało.Nie bolało kiedy myślałem o swoim życiu.Nie bolało kiedy dostawałem po pysku w bójce alkoholowej.Nie bolało kiedy żyletka przecinała przedramię.Nie bałem się tryskającej krwi.Bałem się że nie będę miał rano czego się napić.Teraz boje się ostracyzmu nieświadomych ludzi,którzy słysząc słowo schizofrenia mają w głowie projekcje osoby niebezpiecznej i związanej kaftanem bezpieczeństwa.Osoby wyzbytej ludzkich cech i uczuć.I to boli.A stwierdzenie,że cierpienie uszlachetnia nijak ma się do rzeczywistości…

poniedziałek, 10 czerwca 2024

RACHUNEK SUMIENIA

Kochani Rodzice! 

Gdzie teraz jesteście? Czy patrzycie na nas gdzieś tam z góry?

Nie widziałem Cię Tato już 14 lat.Ciebie Mamo 24. Tej pustki bo Was nic nie zakryje.

Pamiętasz Mamo? Kiedy miałem 14 lat obiecałaś mi,że z Tatą nigdy nie umrzecie. A po dwóch latach już Cię nie było. Myślałem,że zawsze będziesz przy nas. Przy mnie i moim bracie.

Tyle co dałaś nam miłości nikt nikomu nie dał. Nasza rodzina nie była idealna.Ale która jest?

Mimo różnych perturbacji ,co by się nie działo wiedzieliśmy,że nas kochacie i zawsze możemy na Was liczyć.

Choroba alkoholowa Taty z pewnością odcisnęła jakieś piętno na naszej rodzinie. Ja sam jako niepijący alkoholik jestem teraz w stanie zrozumieć tą chorobę. Wtedy jej nie rozumiałem. Miałem żal do Ojca. Teraz pojmuje,że nie wszystko jest czarne albo białe. Nie wszystko da się skategoryzować.

Tak sobie myśle,że nie byłem idealnym synem. Miewałem swoje humory.Bywałem  trudny w obyciu. Nie oddawałem serca za dawane mi serce.Mam nadzieje ,że mi to wybaczycie kochani rodzice. Nikt nie jest doskonały. Ale chciałbym Was jeszcze raz przeprosić. Może będzie nam jeszcze dane spotkać się gdzieś w jakimś innym,lepszym miejscu. Przytulimy się i powiemy sobie,że jest poprostu okej. Miłość nas przepełni.Znajdziemy się w uczuciowej nirvanie. Dałbym sobie uciąć kończyny dla takiej możliwości. 

Mamo! Zasłużyłaś na dużo więcej,niż dał Ci los. Mam nadzieje że zostało Ci to wszystko wynagrodzone.

Nie znam słów,które by oddały ile,pomimo tylu lat które minęły,jest we mnie żal do losu,że nam Ciebie zabrał. Wszystkiego było za mało: miłości,empatii,uczucia… 

Taty też mi brak,mimo że miał problemy z okazywaniem uczuć.Ale w sumie był dobrym,choć chorym człowiekiem.

Kochani Rodzice! Wasze groby okala już mech. Tyle czasu już minęło,a w sercu wciąż siedzi zadra. Czasami mam wrażenie,że nie zasłużyłem na Waszą miłość. Ale czasu już nie wrócę i nie naprawie błędów.

Na koniec Wam powiem Kochani Rodzice iż to,że biłem się z bratem nie znaczyło,że go nie kochałem. Tak samo kiedy na Was krzyczałem nie umniejszało to mojej miłości do Was.

Jestem już po czterdziestce,a jedną trzecią życie spędziłem w ośrodkach dla psychicznie chorych. Ale mimo wszystko biorę pod uwagę,że zwiąże się jeszcze uczuciowo z jakąś kobietą i będę miał z nią dzieci. Nadmiar moich uczuć przeleje wtedy na moją rodzine.

Kończąc już chciałem podziękować za wiele lat cierpliwości i wsparcia dla mojej cioci Hani Kamińskiej i mojego brata Jacka Rudnickiego. 

To wszystko ode mnie.Potraktujcie ten wpis jako mój krótki rachunek sumienia.

piątek, 22 września 2023

EMPATIA

  Czym jest empatia? Myślę,że tym co odróżnia nas od zwierząt.To umiejętność wczucia się w czyjąś osobę.W jej radości i smutki.Być empatyczny oznacza być osobą dobrą i wrażliwą.W dzisiejszych czasach popkultury maczo takie cechy u mężczyzny mogą być dla kogoś oznaką zniewieściałości.Nic bardziej mylnego.My mężczyźni nie mamy serca z kamienia,a naszych uczuć nie rozjechał walec.Każdy potrzebuje miłości,przyjaźni i empatii właśnie.A ten kto twierdzi innaczej okłamuje sam siebie.Często jedynym światem,jaki zna ta smutna osoba jest świat pełen agresji,nienawiści i przemocy.Smutny to świat w którym wartościami nadrzędnymi są sprawy materialne.Ubóstwa duchowego nie może usprawiedliwiać konsumpcyjna rzeczywistość.Dochodzę do wniosku że świat bez uczuć wyższych to pierwszy stopień do patologii.To skazywanie się na ostracyzm ze strony większości normalnego społeczeństwa.Bycie osobą empatyczną oznacza bycie osobą,która potrafi i nie wstydzi się kochać.Był taki czas po śmierci mojej mamy w którym wyrzucałem sobie,że za mało mówiłem jej jak bardzo ją kocham.Wyrzucałem sobie,że okazywałem mojej matuli za mało miłości.Nie współmiernie do tego ile ona przelewała jej na mnie i całą naszą rodzinę.Był taki czas,że tak czułem i wiele wylałem łez,ale to już za mną.Pogodziłem się z przeszłością i konsekwencją rzeczy,których nie mogę zmienić.Dzięki pracy nad swoją empatią i sobą w ogóle stałem się bardzo otwarty na ludzi.Łatwo zawieram nowe znajomości i szukam w każdym człowieku pozytywnych cech,nawet tam gdzie na pierwszy rzut oka w ogóle ich nie widać.Ludzie są wzrokowcami.Wyrabiają sobie o kimś opinie po dwóch minutach rozmowy.To błąd.Bardzo duży błąd,bo każdy człowiek to ciekawa książka z inną treścią i fabułą.Książka którą warto przeczytać i poznać.Pielęgnujmy w sobie empatię,bo jest cechą,która ulepsza nasz świat i nas samych.

piątek, 28 kwietnia 2023

ODWAGA

   Co w dzisiejszych czasach oznacza odwaga? Jak ją zdefiniować? Kierując się atawizmami można by stwierdzić,że odznaczać się nią powinien każdy prawdziwy mężczyzna.Ale to mit.Tak jak to,że prawdziwy mężczyzna nigdy nie płacze.Niektórzy odbierają to jako słabość.Dla mnie takie podejście jest chore.To,że ktoś jest sentymentalny albo często czuje i mówi o miłości czyni go w oczach niektórych ludzi osobą zniewieściałą.Pomieszanie z poplątaniem.Dla mnie taka "zniewieściałość" jest w istocie odwagą.Odwagą w świecie opanowanym przez wulgarność i przemoc.Ja się nie wstydzę swoich uczuć.Jak kocham to na zabój.Oddaje swoje serce i dusze.Kiedy nienawidzę to na chwile,bo nie potrafię się długo gniewać.Poza tym od niedawna wierzę w Słowo Boże,a Bóg powiedział; "Miłujcie swoich nieprzyjaciół".Zawsze uważałem i uważam się za dobrego człowieka.Mimo,że po wypiciu alkoholu często byłem agresywny i potrafiłem dobrze narozrabiać.Ale czy to byłem prawdziwy ja? Ten sam miłujący pokój i dobroć ja? A czy odwagą było pobić większego od siebie? Czy to powód do dumy,że gdy wypiłem czułem się nieśmiertelny i "żonglowałem" swoim zdrowiem i życiem? Pytanie retoryczne.Jako skrajny pacyfista uważam tamte dni za haniebne i stracone.Swoją drogą ironią ludzkości jest fakt,że jak zabijesz człowieka w czasie pokoju dostaniesz dożywocie,a jak stu w czasie wojny - order.Dla mnie odwagą jest epatowanie dobrem,miłością i empatią w świecie nastawionym na konsumpcjonizm i hedonizm.Z drugiej strony trzeba być gotowym na obronę swojej rodziny i swoich wartości.Co wcale nie oznacza,że trzeba robić komuś krzywdę.Czasem wystarczy stanowcze słowo i stanowcza postawa,żeby zniechęcić agresora do eskalowania konfliktu i przemocy.Dla mnie odważni są ludzie,którzy mimo swoich różnych niepełnosprawności potrafią realizować się w społeczeństwie i spełniać swoje sny i marzenia.Sam jako osoba niepełnosprawna stykałem się często ze stygmatyzacją mojej choroby - schizofrenii.Z pewnością odwagą odznaczają się ludzie,którzy zatrudniają takie osoby jak ja do pracy i dają im szanse na wykazanie się i rozwój.Odwaga ma wiele twarzy,a my się nie bójmy.Nie bójmy kochać,być i godnie żyć...



piątek, 7 kwietnia 2023

SZCZĘŚCIE

  Szczęście - słowo klucz,ale do której życia furtki...Małe szczęścia,małe problemy...
  Miliardy ludzi,a czym dla nich jest to słowo.Dla jednego będzie to milion dolarów na koncie,dla innego że wystarczy pieniędzy na opłaty.Jeden pławi się w luksusach,drugi cieszy się,że ma co włożyć do garnka i nie pójdzie znów głodny spać.Amplituda potrzeb i wymagań życiowych...
  Dla mnie osobiście szczęściem o którym  marze jest zdrowie fizyczne i psychiczne,bo jedno i drugie u mnie "kuleje".W listopadzie skończę czterdzieści lat,a dokuczają mi już serce,głowa i kręgosłup.Ale nie użalam się nad sobą.Są osoby,które mają o wiele gorzej ode mnie: sparaliżowane,bez rąk i nóg.Ja,odpukać,mam jeszcze sprawne kończyny i w miarę sprawny (mimo schizofrenii) intelekt,który pozwala mi przelewać moje bóle na papier.Taka moja mała autoterapia...
  Dla mnie szczęściem jest kolejny dzień przeżyty bez alkoholu i papierosów.Bez nałogów,które pokonałem już parę lat temu.
  Szczęściem będzie dla mnie zapoznanie wartościowej kobiety i założenie z nią rodziny.Kiedy już to osiągnę,będę bronił domowego ogniska za cenę własnego życia.
  Myślę,że znajduje się w takim momencie istnienia,że mogę grubą kreską odkreślić to co jest za mną i skupić się nad tym co przede mną...
  Mam nadzieję,że moje plany nie rozbiją się o skały rzeczywistości...
  Szczerze mówiąc nie wiem ile mi jeszcze będzie dane pożyć na tym świecie.Moi rodzice umarli stosunkowo młodo.Ja natomiast otarłem się o śmierć,ale to już temat na inny wpis.
  Póki co żyje i ciesze się tym życiem... Jakie by nie było... Nie ma tragedii... Zwłaszcza rano... Po pierwszej kawie... Plany i marzenia rozsadzają mój mózg... W pozytywny sposób ;)
  Czego i Wam życzę :)

niedziela, 13 lutego 2022

STAROŚĆ

 


   Oddychamy,poruszamy się,żyjemy.Nie ważne sprawy materialne.Z tym jest różnie.Raz na wozie,raz pod wozem.Życie to coś więcej.Miłość,przyjaźń,empatia.Wartości ponadczasowe.Czym jest nasza fizyczność? To tylko kości,skóra i mięśnie różnie posklejane przez naturę.Gdy jesteśmy młodzi wydaje nam się że złapaliśmy Pana Boga za nogi.Wszystko jest takie proste,łątwe...Czerpiemy z życia w myśl zasady "carpe diem".Oczywiście nie wszyscy.Są na przykład wyjątki ludzi w szponach różnych nałogów.Ale to jest temat na oddzielną historię.Skupmy się na osobach chłonących radość z życia na trzeźwo.Jest na prawdę mnogość rzeczy,które mogą sprawiać nam przyjemnośc: filmy,muzyka,gry,podróże,jedzenie,seks z ukochaną.Jeśli nie będziemy dbać o naszą fizyczność i umysł to ta lista zacznie nam się drastycznie kurczyć.A czas jest bezwzględny.Nie oszczędza nikogo.Sam nie ogarniam tego jak zleciało mi te 38 lat.Ciężko mi nawet spamiętać te 11 lat które choruje.Nie chciałbym się kiedyś obudzić z "ręką w nocniku" ze zmarszczkami na twarzy i siwymi włosami na głowie bez pieniędzy i rodziny.Mówią,że starość się Panu Bogu nie udała.Ja bym dodał do tego jeszcze wszelakie choroby.Mimo wszystko mam nadzieje godnie się zestarzeć.Cokolwiek miałoby oznaczać słowo "godnie".Na pewno nie wyobrażam sobie swojej egzystencji jako "rośliny" przykłuty do łóżka i pampersów.Już raczej wolałbym śmierć.W Polsce eutanazja jest niedostępna,ale ja mam w planach wyjazd do bardziej rozwiniętego kraju niż Polska jak na przykład do Szwajcarii.Chce jeszcze zrobić w życiu parę wartościowych i ważnych rzeczy zanim dopadnie mnie podeszły wiek.Swoja drogą świat jest tak pogmatwany,że starość wydaje się być najmniejszym wymiarem kary która dotyka człowieka.Ludzie są bestialsko mordowani,małe dzieci umierają z głodu i pragnienia,panuje bezprawie,korupcja i znieczulica.Dobro wydaje się być ironicznym śmiechem bezkarnego bogacza mordującego masę ludzi dla ropy naftowej.Myślę,że starość podsumowuje nasze życie i to jakim byliśmy w nim ludźmi.Jeśli byłeś złym człowiekiem może okazać się że nie znajdzie się nikt,kto podałby ci przysłowiową szklankę wody.Natomiast jeśli twoim życiem kierowało dobro i miłość do bliźniego umrzesz w otoczeniu opłakujących cię przyjaciół z poczuciem spełnienia w życiu.I takiego życia i starości życzę każdemu z nas.

poniedziałek, 3 sierpnia 2020

UCZUCIA

   Uczucia - część składowa naszego jestestwa.Uczucia definiują nasze człowieczeństwo.Można mieć przeciwstawne uczucia jak miłość i nienawiść czy empatia i bezduszność.Jednakowoż każde z nich spełnia jakąś rolę w naszym życiu.Uczuciem które zdefiniowało moje dorosłe życie jest strach.Strach przed bólem,strach przed śmiercią,strach przed złem (w każdym aspekcie tego słowa).Jestem osobą chorą na schizofrenie,tak więc strach jest wpisany w moją chorobę i moje życie w ogóle.Bynajmniej nie znaczy to że jestem tchórzem.Strachu,który towarzyszył mi w chorobie nie da się łatwo skategoryzować i wrzucić do jakieś "szufladki" z napisem "tchórz" czy "bohater".Jak napisał znany prozaik James Jones:"Między odwagą,a szaleństwem jest tylko cienka,czerwona linia".
   Panaceum na moje lęki przez wiele lat były leki psychotropowe.Nie leczyły mnie całkowicie ze strachu,ale pozwalały mi zachować resztki sił i rozumu na jako taką "normalną" egzystencje.
   Od ponad dwóch lat mam remisję,więc strach zastąpiły spokój i nadzieja.Nadzieja na normalne życie po dziesięciu latach hospitalizacji.Pod pojęciem "normalne życie" rozumiem poznanie wartościowej kobiety,która będzie chciała założyć ze mną rodzinę.Pisząc "normalne życie" mam na myśli równierz przyzwoitą,stabilną prace,która pozwoli mi utrzymać moich bliskich.
   Co do miłości to jest ona dla mnie bardzo ważna.Chcę kochać i być kochany.Tak jak chyba każdy w miarę normalnie myślący człowiek.
   Jeśli chodzi o negatywne uczucia w stosunku do innych to w obecnej chwili są one mi całkowicie obce. Wszelkie konflikty rozwiązuje przy pomocy dialogu i dyskusji.Nie inaczej,bo przemoc rodzi przemoc i nie prowadzi do niczego konstruktywnego.
   Emocją,która odgrywa ważną rolę w moim życiu jest empatia.Nie potrafię zaakceptować,kiedy komuś dzieje się krzywda.Zawsze staram się pomagać osobom szukającym pomocy.W zakresie moich sił i możliwości.Chyba troche jest tak,że idealizuje dobro i jego pozytywne konsekwencje.Parę razy w życiu na pewnych osobach mocno się zawiodłem,ale nie zabiło to we mnie wiary w drugiego człowieka.Zapewne świat bez zła to utopia,ja jednak jestem idealistą i ciągle wierzę w siłę naszego człowieczeństwa.Mówią,żę wiara przenosi góry.Trzymam się tego credo i wierzę w nas ludzi.Walczę z ludzką bezdusznością,mimo że wielu ludzi widzi w tym przysłowiową "walkę z wiatrakami".
   Uczuciem którego nigdy nie zaakceptuje jest ostracyzm.Wykluczanie ludzi z powodu ich poglądów czy wyglądu.Zawsze byłem zdania,że każdy ma prawo żyć jak chce,jeśli nie wchodzi z "butami" w godność innego człowieka.Ale kim ja jestem,żeby uczyć tolerancji? Są osoby które robią to lepiej odemnie.I chwała im za to.Ja mam znacznie mniejszy wpływ na czyjąś percepcję.
   Jeśli chodzi o mnie to obecnie jestem na etapie "katharsis" (tzw. oczyszczenie).Nie wiem czy można nazwać to uczuciem.Oczyszczanie fizyczne i psychiczne.Alkoholu nie pije już pare,ładnych lat,papierosów nie palę ponad sto dni.Staram się regularnie ćwiczyć fizycznie.Ponad to zamierzam przejść na dietę,a w wolnych chwilach czytam mądre książki.Staram się udoskonalać w każdym aspekcie i w każdej możliwości.
   Jestem dopiero na początku nowej drogi,ale muszę przyznać,że w obecnej chwili czuje się poprostu szczęśliwy.Czego również życzę wszystkim czytającym te słowa.