poniedziałek, 3 sierpnia 2020

UCZUCIA

   Uczucia - część składowa naszego jestestwa.Uczucia definiują nasze człowieczeństwo.Można mieć przeciwstawne uczucia jak miłość i nienawiść czy empatia i bezduszność.Jednakowoż każde z nich spełnia jakąś rolę w naszym życiu.Uczuciem które zdefiniowało moje dorosłe życie jest strach.Strach przed bólem,strach przed śmiercią,strach przed złem (w każdym aspekcie tego słowa).Jestem osobą chorą na schizofrenie,tak więc strach jest wpisany w moją chorobę i moje życie w ogóle.Bynajmniej nie znaczy to że jestem tchórzem.Strachu,który towarzyszył mi w chorobie nie da się łatwo skategoryzować i wrzucić do jakieś "szufladki" z napisem "tchórz" czy "bohater".Jak napisał znany prozaik James Jones:"Między odwagą,a szaleństwem jest tylko cienka,czerwona linia".
   Panaceum na moje lęki przez wiele lat były leki psychotropowe.Nie leczyły mnie całkowicie ze strachu,ale pozwalały mi zachować resztki sił i rozumu na jako taką "normalną" egzystencje.
   Od ponad dwóch lat mam remisję,więc strach zastąpiły spokój i nadzieja.Nadzieja na normalne życie po dziesięciu latach hospitalizacji.Pod pojęciem "normalne życie" rozumiem poznanie wartościowej kobiety,która będzie chciała założyć ze mną rodzinę.Pisząc "normalne życie" mam na myśli równierz przyzwoitą,stabilną prace,która pozwoli mi utrzymać moich bliskich.
   Co do miłości to jest ona dla mnie bardzo ważna.Chcę kochać i być kochany.Tak jak chyba każdy w miarę normalnie myślący człowiek.
   Jeśli chodzi o negatywne uczucia w stosunku do innych to w obecnej chwili są one mi całkowicie obce. Wszelkie konflikty rozwiązuje przy pomocy dialogu i dyskusji.Nie inaczej,bo przemoc rodzi przemoc i nie prowadzi do niczego konstruktywnego.
   Emocją,która odgrywa ważną rolę w moim życiu jest empatia.Nie potrafię zaakceptować,kiedy komuś dzieje się krzywda.Zawsze staram się pomagać osobom szukającym pomocy.W zakresie moich sił i możliwości.Chyba troche jest tak,że idealizuje dobro i jego pozytywne konsekwencje.Parę razy w życiu na pewnych osobach mocno się zawiodłem,ale nie zabiło to we mnie wiary w drugiego człowieka.Zapewne świat bez zła to utopia,ja jednak jestem idealistą i ciągle wierzę w siłę naszego człowieczeństwa.Mówią,żę wiara przenosi góry.Trzymam się tego credo i wierzę w nas ludzi.Walczę z ludzką bezdusznością,mimo że wielu ludzi widzi w tym przysłowiową "walkę z wiatrakami".
   Uczuciem którego nigdy nie zaakceptuje jest ostracyzm.Wykluczanie ludzi z powodu ich poglądów czy wyglądu.Zawsze byłem zdania,że każdy ma prawo żyć jak chce,jeśli nie wchodzi z "butami" w godność innego człowieka.Ale kim ja jestem,żeby uczyć tolerancji? Są osoby które robią to lepiej odemnie.I chwała im za to.Ja mam znacznie mniejszy wpływ na czyjąś percepcję.
   Jeśli chodzi o mnie to obecnie jestem na etapie "katharsis" (tzw. oczyszczenie).Nie wiem czy można nazwać to uczuciem.Oczyszczanie fizyczne i psychiczne.Alkoholu nie pije już pare,ładnych lat,papierosów nie palę ponad sto dni.Staram się regularnie ćwiczyć fizycznie.Ponad to zamierzam przejść na dietę,a w wolnych chwilach czytam mądre książki.Staram się udoskonalać w każdym aspekcie i w każdej możliwości.
   Jestem dopiero na początku nowej drogi,ale muszę przyznać,że w obecnej chwili czuje się poprostu szczęśliwy.Czego również życzę wszystkim czytającym te słowa.